nasze przejścia na morzu - AAR - 100% realizmu
Moderatorzy: Jatzoo, dragonfly
dragonfly napisał(a):Co ciekawe wszystkie jednostki zatopiłem z działa.
W lutym 1943 roku? Nieźle.
Zastanawia mnie tylko jedno: nie wydaje wam się, że ilość samotnie pływających handlowców w tym okresie wojny jest lekko przesadzona?
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
O dziwo w poprzednich patrolach nie spotkałem ani jednej samotnej jednostki. Ale tym razem polowałem praktycznie przy wybrzeżach Wysp Brytyjskich, może dlatego? Zresztą tak jak napisałem - we wcześniejszych patrolach ani razu nie użyłem działa.
W kolejnym patrolu U-612 zatonął. Podczas ataku na konwój w dużej mgle, znienacka od rufy pojawił się niszczyciel, jak na moje oko był to Tribal. Dzięki alarmowemu zanurzeniu udało się uniknąć staranowania. Ale salwa bomb głębinowych zadała okrętowi poważne uszkodzenia. Ekipa remontowa wypompowała już prawie całą wodę z rufowych przedziałów. Okręt był trymowany sprężnonym powietrzem. Niestety skończyło się... U-Boot zszedł już na 260 metrów i nadal nie chciał się słuchać, tonął jak kamień. Do wypompowania wody z ostatniego przedziału wystarczała minuta. Niestety ciśnienie zmiażdżyło U-612 na 290 metrach...
Moje zmagania z przeciekami
W kolejnym patrolu U-612 zatonął. Podczas ataku na konwój w dużej mgle, znienacka od rufy pojawił się niszczyciel, jak na moje oko był to Tribal. Dzięki alarmowemu zanurzeniu udało się uniknąć staranowania. Ale salwa bomb głębinowych zadała okrętowi poważne uszkodzenia. Ekipa remontowa wypompowała już prawie całą wodę z rufowych przedziałów. Okręt był trymowany sprężnonym powietrzem. Niestety skończyło się... U-Boot zszedł już na 260 metrów i nadal nie chciał się słuchać, tonął jak kamień. Do wypompowania wody z ostatniego przedziału wystarczała minuta. Niestety ciśnienie zmiażdżyło U-612 na 290 metrach...
Moje zmagania z przeciekami
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
Dragonfly, jeszcze jedna uwaga: czemu nie dałeś podoficera ze specjalnością wachtowy do naprawiania przecieków? Trzeba go było rzucić zamiast jakiegoś marynarza czy tam jakiegoś medyka. Nie byłoby deczko szybciej z przeciekami?
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
W pierwszej kolejności trzeba było oprócz pomp naprawiać silniki. Jak opadasz rufą to dajesz całą naprzód. Jak opadasz dziobem to dajesz całą wstecz. Zawsze to trochę czasu więcej na naprawę...
A tak w ogóle to już kilkukrotnie się przekonałem, że w bardzo gęstej mgle nie należy atakować konwoju na powierzchni. Wroga eskorta ma szósty zmysł jeśli chodzi o poszukiwanie okrętów podwodnych w takich warunkach co moim zdaniem jest jednym z większych bugów tej gry. Nawet radar nic nie powinien pomagać jeśli się płynie w środku konwoju. Operator radaru nie będzie wstanie wyłapać echa okrętu podwodnego na tle tylu statków z konwoju.
A tak w ogóle to już kilkukrotnie się przekonałem, że w bardzo gęstej mgle nie należy atakować konwoju na powierzchni. Wroga eskorta ma szósty zmysł jeśli chodzi o poszukiwanie okrętów podwodnych w takich warunkach co moim zdaniem jest jednym z większych bugów tej gry. Nawet radar nic nie powinien pomagać jeśli się płynie w środku konwoju. Operator radaru nie będzie wstanie wyłapać echa okrętu podwodnego na tle tylu statków z konwoju.
- Jagdtiger
- Tonaż: 508.000 BRT
- Dołączył(a): 16.02.03, 20:43
- Lokalizacja: 3miasto
Myszkin napisał(a):Dragonfly, jeszcze jedna uwaga: czemu nie dałeś podoficera ze specjalnością wachtowy do naprawiania przecieków? Trzeba go było rzucić zamiast jakiegoś marynarza czy tam jakiegoś medyka. Nie byłoby deczko szybciej z przeciekami?
Oficer którego dałem do ekipy miał specjalność Repairman. Niestety żaden z moich chorążych nie miał specjalizacji "naprawiacza"
Jagdtiger napisał(a):W pierwszej kolejności trzeba było oprócz pomp naprawiać silniki. Jak opadasz rufą to dajesz całą naprzód. Jak opadasz dziobem to dajesz całą wstecz. Zawsze to trochę czasu więcej na naprawę...
[...]
No proszę! O tym to nie pomyślałem! Tym bardziej że silniki elektryczne w międzyczasie naprawili...
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
Myszkin napisał(a):czemu nie dałeś podoficera ze specjalnością wachtowy do naprawiania przecieków? Trzeba go było rzucić zamiast jakiegoś marynarza czy tam jakiegoś medyka. Nie byłoby deczko szybciej z przeciekami?
czy wachtowy naprawia lepiej niż inni (poza mechanikiem)? poza tym na obrazku widać, że została osiągnięta maksymalna wydajność ekipy naprawczej - nawet wsadzenie pięciu mechaników nic by nie przyspieszyło.
Jagdtiger napisał(a):W pierwszej kolejności trzeba było oprócz pomp naprawiać silniki. Jak opadasz rufą to dajesz całą naprzód. Jak opadasz dziobem to dajesz całą wstecz. Zawsze to trochę czasu więcej na naprawę...
świetne spostrzeżenie, ale na obrazku widać, że cała naprzód już jest...
- kaa
- Tonaż: 320.000 BRT
- Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
- Lokalizacja: Warszawa
kaa napisał(a):Myszkin napisał(a):czemu nie dałeś podoficera ze specjalnością wachtowy do naprawiania przecieków? Trzeba go było rzucić zamiast jakiegoś marynarza czy tam jakiegoś medyka. Nie byłoby deczko szybciej z przeciekami?
czy wachtowy naprawia lepiej niż inni (poza mechanikiem)?
a nie? u mnie wachtowy sprawuje się lepiej we wszystkich "dziedzinach" od zwykłego marynarza.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Myszkin napisał(a):a nie? u mnie wachtowy sprawuje się lepiej we wszystkich "dziedzinach" od zwykłego marynarza.
w akcie rozpaczy cytuję samego siebie...tera widać?!?
Dragonfly, dlatego też wtedy pytałem - czemu do naprawiania rzuciłeś zwykłych marynarzy a podoficer wachtowy marnuje Ci się w dziobowym.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
spoko. jakbyś napisał...
...byłoby wszystko jasne.
a wracając do obrazka - grupa naprawcza ma maksymalną wydajność (pełny pasek) i żadne zmiany jej składu by nie pomogły.
u mnie podoficer sprawuje się lepiej we wszystkich "dziedzinach" od zwykłego marynarza.
...byłoby wszystko jasne.
a wracając do obrazka - grupa naprawcza ma maksymalną wydajność (pełny pasek) i żadne zmiany jej składu by nie pomogły.
- kaa
- Tonaż: 320.000 BRT
- Dołączył(a): 19.04.05, 21:36
- Lokalizacja: Warszawa
Poza tym sytuacja była trochę stresująca, łapy mi się trzęsły z emocji, więc nawtykałem tam kogo się dało... Nawet nie musiałem zapychać stanowisk wszystkimi marynarzami, ale wiadomo jak się działa w emocjach
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
dragonfly napisał(a):Poza tym sytuacja była trochę stresująca, łapy mi się trzęsły z emocji, więc nawtykałem tam kogo się dało... Nawet nie musiałem zapychać stanowisk wszystkimi marynarzami, ale wiadomo jak się działa w emocjach
No, no...dowódca powinien być ostoją opanowania. Zamiast trzęsących się rąk, powinieneś np. (ups...chciałem napisać "zapalić cygaro ze stoickim spokojem" ) rzucić jakiś frazes, typu: "ale te grodzie im pękały"...skąd my to znamy?
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
IXC? Ja też nie mogę się doczekać czegoś większego od siódemki, mam wrzesień 1941, po 3 patrolach na koncie 49 tys BRT. Już pytałem o większy okręt od poczciwego U-204, ale w sztabie na razie bezradnie rozkładają ręce.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Pierwszy patrol U-806 to straszna nuuuda... Przydzielono nam sektor w pobliżu... Trynidadu-Tobago. Wyszliśmy z Lorient 25 stycznia 1942 r. Przy wybrzeżach Trynidadu zatopiliśmy jednego C2 z działa. Potem w okolicach Port of Spain nadzialiśmy się na niszczyciela. Troszkę powyginał nam kadłub, ale uciekliśmy mu. Kolejne tygodnie patrolu to powrót w okolice Europy. Na wysokości Wysp Kanaryjskich w strasznym sztormie U-806 nadział się na konwój. Warunki były fatalne. Mimo to uzyskaliśmy dwa trafienia z wyrzutni rufowych w C2. Niestety trafiona jednostka odpłynęła razem z konwojem. Przez całe 3 tygodnie pogoda była fatalna - sztorm, mgła, deszcz. Ponieważ U-806 zeżarł masę paliwa, postanowiliśmy patrolować rejon na południe od Irlandii - standartowe miejsce polowań "siódemek". Pewnego wieczora zza mgły wyłonił się liniowec pasażerski, ale tylko śmignął nam przed oczami. Pruł chyba z 20 węzłów. Obecnie mamy 9 marca i z jednym tylko C2 na koncie nadal czatujemy u południowych wybrzeży Irlandii, bluzgając pod nosem na fatalną pogodę i niefart. Marynarze są brudni, zmęczeni, wszysycy wcinają już tylko konserwy. Ciąg dalszy opowieści jutro...
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
dragonfly napisał(a):Mimo to uzyskaliśmy dwa trafienia z wyrzutni rufowych w C2. Niestety trafiona jednostka odpłynęła razem z konwojem.
Kreff człowieka zalewa, gdy spotyka go taka zupełnie nierealistyczna sytuacja...
Ja na siódemce dostałem kiedyś kwadrat, znajdujący się 500 mil za zachód od Gibraltaru i...po 3 tygodniach sterczenia tam i wysłuchiwania interesujących rozmów marynarzy o tym, kto gdzie ma jakie włosy na ciele dałem sobie spokój i niepocieszony wróciłem do bazy. RealUboot rulezz.
- Myszkin
- Tonaż: 960.000 BRT
- Dołączył(a): 24.05.05, 15:57
- Lokalizacja: Ostrowiec Świętokrzyski/Warszawa
Myszkin napisał(a):dragonfly napisał(a):Mimo to uzyskaliśmy dwa trafienia z wyrzutni rufowych w C2. Niestety trafiona jednostka odpłynęła razem z konwojem.
Kreff człowieka zalewa, gdy spotyka go taka zupełnie nierealistyczna sytuacja... [...]
Co więcej! Trafiłem tego C2 niemal z zerowego kąta (w samą rufę). Torpedy były oczywiście ustawione na magnetyczne. Ale był taki sztorm, że pierwsza torpeda wybuchła... kontaktowo!!! Autentycznie! Zdetonowała o kadłub przy AoB ok. 180 stopni!!! Byłem w szoku kiedy pojawił się konunikat "Torpedo Impact". Pierwszy raz coś takiego widziałem. Druga wybuchła już pod kadłubem. Ale najwidoczniej torpedy nie wyrządziły mu większych uszkodzeń, bo płynął sobie dalej jakby nic się nie stało.
UPDATE--->Przez 3 tygodnie bez przerwy padało, mgła uniemożliwiała jakiekolwiek działanie. Postanowiliśmy wrócić do Lorient. Niespodziewanie, zaledwie 100 km od Brestu zza mgły wyskoczył niszczyciel. Alarmowe zanurzenie zapobiegło tragedii. Zeszliśmy na 100 metrów, a niszczyciel wkrótce nas zgubił. Wynurzylismy się. Po paru godzinach wyskoczył kolejny niszczyciel, tym razem czterofajkowy Clemson. Niestety, zanurzenie nie pomogło - Clemson przejechał swoim kilem po naszym kiosku. Staranowanego U-806 rozerwało na strzępy wraz z całą załogą...
W życiu nie miałem bardziej pechowego patrolu - prawie dwa miesiace pływania, tylko jeden statek na koncie, 3 tygodnie mgły i deszczu i przypadkowa, głupia śmierć całej załogi...
- dragonfly
- Kapitän zur See
- Tonaż: 800.000 BRT
- Dołączył(a): 22.09.03, 12:42
- Lokalizacja: Żagań
Kto przegląda forum
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość